Biblia · religia · wiara

012. Wyprawa Abrahama oraz Jezus potępiający obłudę.

Zmęczyła mnie ta Biblia. Tu nie ma wiele ponadczasowej mądrości, raczej strasznie drażniący obraz zacofanej kultury patriarchalnej. Tak drażniący, że zrobiłem sobie przerwę, jednak jak wspomniałem, chciałbym przebrnąć przez tę pozycję, skoro ma taki wpływ na kierunek rozwoju naszego kręgu kulturowego, zatem do dzieła.

Rdz 12;

Coś się nareszcie zadziało. Ten rozdział jest o tyle ciekawy, że moralność, zarówno boska, jak i abrahamowa, znacząco odbiegają od współczesnych norm, rzekłbym że spotykają się z powszechnym potępieniem. Otóż najpierw Bóg oznajmia Abrahamowi, niczym skrajnie niesprawiedliwy ojciec, że ponieważ jest jego ulubieńcem, to wybrał go, by osiadł na ziemi, którą mu wskaże, a każdego kto mu pomoże, będzie błogosławił, oczywiście potępiając każdego, kto by śmiał Abrahamowi złorzeczyć. Ot, taki bardzo ludzki, subiektywny i niekoniecznie logiczny wybór trzymającego władzę. Po przybyciu do kraju Kanaan Abraham usłyszał od Jahwe, że ten kraj dostanie się jego potomstwu. Mimo to ruszył dalej, aż do Negebu, gdzie zastał go głód. Udał się więc do Egiptu, by prosić o gościnę faraona.

Z punktu widzenia dzisiejszego człowieka wygląda to tak, że obłaskawionemu synusiowi było mało tego, co dostał, sięgnął po więcej i wpadł w tarapaty, a wtedy ruszył po prośbie do obcego kraju, gdzie zresztą został podjęty po królewsku, a to dlatego, że Abraham wykorzystał żonę. Udał, że to jego siostra, a że faraon (tak jak przewidział Abraham) smalił do niej cholewki, życzliwie popchnął małżonkę, by nadstawiała bobra bogatemu sponsorowi. Został dzięki temu suto przez faraona obdarzony (owce, woły wielbłądy, służebników i służebnice). Tak sobie myślę, że polskim dzieciom nadal wmawia się, iż Biblia jest ponadczasową wykładnią moralności. Naprawdę? Niewolnictwo, handel ciałem. Super!!! Ale że korzysta z tego boski pieszczoszek, to jest git, a to jeszcze nie wszystko! Jahwe bowiem zsyła na faraona i jego dom plagi, bo uczciwie pojął za żonę Sarę, małżonkę Abrahama, którą sam mąż mu podsunął wprowadzając w błąd, że niby jest to jego siostra. Faraon zorientował się w przyczynie boskiej zemsty, ale sam nie dość, że nie mścił się na Abrahamie, to jeszcze oddał mu małżonkę i pozwolił odejść wraz z darami, którymi go obłaskawiał. Kto tu jest zatem dobry, moralny i miłosierny: Faraon, czy Bóg?!

KNŻ – Makabra.

Wiecie, że po dziś dzień w Polsce grozi ludziom więzienie, jeśli niepochlebnie wyrażą się o zawartości Biblii, prawda? A jaka jest Wasza ocena dwunastego rozdziału Księgi Rodzaju? Przenieśmy się dla przeciwwagi do Nowego Testamentu.

Mt 6, 1-18

Oj, oj, oj…, już mnie w dobry humor wprawił ten fragment Ewangelii. Jezus naucza, by modlić się w ukryciu, a nie w synagodze, czy na ulicy, bo za publiczną modlitwę zapłaty w niebie nie będzie. To samo się tyczy jałmużny, która winna być dawana w ukryciu. Pismo nazywa obłudnikami wszystkich, którzy robią to jawnie i skoro robią to dla poklasku, to zapłatę dostają na miejscu, pod postacią ludzkiego podziwu, więc w niebie będzie to pominięte.

Jezus podaje też treść modlitwy „Ojcze nasz”. Ewangelia podkreśla, jak ważny jest werset 12 „i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczyliśmy tym, którzy nam zawinili”. Rozumiecie, że wszyscy, którzy nie przebaczają, a nawet się mszczą, proszą tą modlitwą o to, by Bóg zemścił się na nich?

Jest jeszcze coś o poście. Otóż Jezus w „Kazaniu na górze” wzywa, żeby nie szpecić podczas postu twarzy, ale wręcz przeciwnie, natrzeć ją wonnym olejkiem i umyć, bo nie to jest celem postu, by inni o nim wiedzieli. O ile pamiętam, w kościołach chrześcijańskich mimo tego nakazu, posypuje się głowy popiołem, ewentualnie wysmarowuje popiołem na czole znak krzyża. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał skrajnych przypadków publicznej pokuty, przeróżnych biczowników, pielgrzymów szorujących do „miejsc świętych” boso lub na kolanach, czy innych publicznych masochistów.

Czesław Niemen – Obłuda.

Rozbieżność pomiędzy słowami Jezusa, a słowami współczesnych kapłanów jest kolosalna, to wręcz podążanie w przeciwne strony. Przecież oni sami uniemożliwiają realizację nakazów Chrystusa, na przykład notując w swych zeszycikach jałmużnę, którą otrzymują od wiernych, by w razie czego móc wypomnieć „dlaczego tak mało”?! Ba…, kapłani w przykazaniach kościelnych zawarli przymus dymania do świątyń. Taki środkowy palec skierowany do mówcy wygłaszającego „Kazanie na górze”.