Biblia · religia · społeczeństwo · wiara

004. Sprawa Kaina oraz kuszenie Jezusa.

Nieco się zdziwiłem, że dziś Wielki Piątek, bo w polskich mediach królem jest koronawirus, a drugie miejsce na pudle zajmuje Smoleńsk. W moim zaś czytaniu Biblii przyszła kolej na pierwsze (bynajmniej nie jedyne) biblijne morderstwo oraz ewangeliczne kuszenie Jezusa.

Rdz 4, 1 – 16

Pokrótce: Adam i Ewa doczekali się potomstwa, Abla i Kaina. Abel został pasterzem, Kain uprawiał rolę. Obaj złożyli Bogu ofiarę (Abel ze zwierząt pierworodnych i ich tłuszczu, a Kain z płodów ziemi), ale Jahwe „wejrzał łaskawie” jedynie na ofiarę Abla. Kaina to rozgniewało, więc zabił brata. Za karę został skazany na tułaczkę. Niby wszystko jasne, lecz DIABEŁ tkwi w szczegółach.

Obywatel G.C. – Ja Kain, ty Abel.

Zastanawia mnie w czym gorsza ma być ofiara z roślin uprawnych od ofiary ze zwierząt. Obaj bracia zajmowali się swoją robotą i dawali to, co pozyskali pracą własnych rąk. Chyba tylko jakiś chciwy i zarozumiały złamas mógłby odrzucić szczery dar. Załóżmy zatem, że to tylko symbol, zwłaszcza że Jahwe pyta Kaina „czyż ofiara bywa nieprzyjęta, jeśli postępujesz dobrze?” – mamy zatem sugestię, że nie o rodzaj daru chodziło, a o wcześniejsze zachowanie. I tu mam problem, bo jeżeli Biblia miałaby być drogowskazem dla ludzi, to lepiej by spełniała swą funkcję, gdyby wyjaśniła, jaki to rodzaj zachowania jest tym NIEDOBRYM.

Ciekawa jest też kara: WYGNANIE, przy GWARANCJI BEZKARNOŚCI CIELESNEJ, którą stanowi specjalne znamię, jakim Bóg w tym celu oznaczył bratobójcę. Ktokolwiek mimo tego by go się odważył zabić, ma być POKARANY SIEDMIOKROTNIE. Przyznacie, że zawiła jest ta „sprawiedliwość”.Gdyby mi morderca, którego zamiast zabić, wyganiam precz, żalił się że teraz byle kto będzie mógł go zabić, spytałbym czy tak samo jak on brata.

Pojawia się też problem „kto miałby zabić Kaina?”, skoro jest jedynym ocalałym synem Adama i Ewy (na marginesie, po raz pierwszy znalazłem w Biblii imię Adama właśnie w tym rozdziale). Robi się zatem dość mętnie, bo widać, że Adam i Ewa nie byli jakimiś wyjątkowymi istotami, ale produkcja ludzi (ciekawe, czy również prochu ziemi robiono mężczyzn, a z żeber męskich kobiety) trwała równolegle w najlepsze, nie wspomniano też, kto ich robił, ale zakładam, że Bóg. Nie mam nic przeciwko wieloznaczności w literaturze, ani tym bardziej przeciw niedomówieniom i tajemnicom, jednak (myślę, że się zgodzicie, lecz jeśli nie, to poproszę o argumentację) jeżeli ma to być wykładnia etyczno – prawna, to niestety, ale przejrzystość reguł jest wymagana. Wyobrażacie sobie kodeks karny lub ustawę, z metaforami i tajemnicami zamiast definicji i reguł? I znowu, dobra książka, pełna wątpliwości, ukazująca skomplikowaną naturę zachowań ludzkich, nacisków, motywacji, potrafi dać człowiekowi dużo więcej niż sztywne polecenia i zakazy, ale dlaczego wobec tego tolerujemy duchownych twierdzących, że Bóg chce tego i owego. Nie nasuwa się Wam pytanie „A skąd wiesz, siuru, skoro Biblia pełna jest niejasności, metafor i niedomówień?!” Jeszcze silniej nasuwającym się pytaniem jest to, co dla mnie wydaje się oczywiste „Czy biblijne niejasności, braki, niedomówienia lub jawne sprzeczności nie są dowodem na to, że stworzył je człowiek?” I jeszcze jedna sprawa: Po raz kolejny Bóg ma materialne roszczenia, które dodatkowo stają się przyczyną ludzkich sporów. Nie tego bym się spodziewał po chodzącej wszechmocnej doskonałości.

*

Mt 4, 1 – 11

„Wtedy Duch zaprowadził Jezusa, aby był kuszony przez diabła” – tak to się zaczyna. Jezus po czterdziestu dniach postu czuje głód, a kusiciel sugeruje, że skoro jest Synem Bożym (wielkie litery, zatem muszą się odnosić do nazwy własnej), to może zmienić kamienie w chleb. Odpowiedź brzmi „napisano ‚nie samym chlebem człowiek żyje’. O tyle mi się to podoba, że również uważam, że nie wszystko warto robić za pełny brzuch, choć ja akurat bym raczej odpowiedział, że to ja zadecyduję, kiedy mogę jeść.

Kult – Post.

Kusiciel mówi też, by Jezus udowodnił swą boskość rzucając się w przepaść, by pochwyciły go anioły. Jezus, jak pamiętamy, powołuje się znów na to, że coś napisano, konkretnie by nie kusić Pana Boga twego. Gdyby mi ktoś mówił „udowodnij, że umiesz pływać”, rzekłbym po prostu „A mnie to po co? Ja wiem, a jeśli chodzi o ciebie, to już twój problem”. I nie chodzi o to, że mam się za Pana Boga, a o to, że jestem autonomiczny, cenię sobie wolność. A wypadku rzucenia się z wysokości rzekłbym „chyba cię pogięło, sam skacz cwaniaku”! Ciekawostką jest, że Ewangelia w tym miejscu nie wyjaśnia, czy Jezus jest megalomanem mającym się za Pana Boga, czy też mówiąc „nie będziesz kusił Pana Boga twego” ma na myśli, że on, Jezus, nie powinien kusić swego Pana Boga, co byłoby zachowaniem dużo bardziej pokornym, choć oczywiście, daje też jeszcze jedną myśl: Niezbyt wierząc w te łapiące go anioły i swą niezniszczalność, a nie chcąc tego uczciwie przyznać, beszta kusiciela za narażanie go na niebezpieczeństwo. Byłoby to bardzo ludzkie – nie zawsze chcemy się przyznawać, że czegoś nie potrafimy.

Ostatnia próba, to zwykłe diabelskie przekupstwo. Dam ci majątek, dam ci władzę, ale padnij przede mną na twarz. Robi to co roku na swoje urodziny niejaki Rydzyk Tadeusz, proponując władzy, że za udział w „Rydzyk party”, chocholich tańcach i śpiewy pochwalne, jednym słowem za hołd, da im władzę w Polsce. Jezus okazał się nieprzekupny (w przeciwieństwie do polskich partyjnioków), a następnie przyszli aniołowie i mu usługiwali. Kurcze…, też to widzicie? Czy to autorzy starotestamentowi, czy ewangeliczni, zawsze mają zakodowany ten materializm i naturę niewolnika. Temu usługują, ten przyjmuje ofiarę ze zwierząt. Mało to ma wspólnego z doskonałą duchowością, za to bardzo dużo z ludzką naturą.